Friday, August 12, 2011

Anne Rice "Memnoch Diabeł" - recenzja


Muszę powiedzieć, że Kroniki Wampirów czytam bardzo chaotycznie, w ogóle bez chronologii (no dobrze, „Wywiad z wampirem” opuściłam z racji obejrzenia filmu, potem był „Wampir Lestat”, czyli w porządku, ale później to już wolna amerykanka, biorę to, co jest aktualnie w bibliotece ;p)
W „Memnochu Diable” mamy do czynienia z narracją pierwszoosobową, jak to było w przypadku poprzednich (nie jestem pewna, czy we wszystkich) dzieł Rice. Narratorem jest Lestat de Lioncourt, wampir, którego wprost uwielbiam! Aczkolwiek wplata on do swojej narracji opowieści przedstawione przez inne postaci, co daje nam obraz narracji w narracji, tzw. techniki chińskiego pudełka (ach, te zajęcia z literatury, Maria coś o tym wie ;p). Jak zwykle mamy w powieści całą masę długich wypowiedzi i dialogów przeplatanych opisami konkretnych miejsc, itp. Rice wpływa na wyobraźnię czytelnika, używając bardzo obrazowych opisów. Nie unika też drastycznych scen lub nawet kontrowersyjnych (chłeptanie przez Lestata krwi miesięcznej wprost z łona kobiety nie jest zbyt estetycznym doznaniem). Rice przedstawia swoją wizję nieba i piekła, Boga i Diabła, historię Stworzenia i konflikt pomiędzy dobrem a złem oraz drogę do zbawienia. Szczerze mówiąc, byłabym nawet w stanie przyjąć wizję przedstawioną w książce, jest dość spójna logicznie i nawet przedstawia Diabła w dobrym świetle, jako chcącego pomóc ludzkości, natomiast Boga jako szaleńca pozbawionego moralności, dumnego i pewnego siebie i swoich racji, trochę apodyktycznego. Z tego, co wyczytałam o Anne Rice, Kroniki Wampirze powstawały w okresie, kiedy pisarka odwróciła się od Boga, w jej powieściach bohaterowie często zadają pytania o Boga i diabła. W „Memnochu” Lestat poznaje ten boski i piekielny świat od podszewki, od samego zarania dziejów, z perspektywy samego władcy piekieł, który nie lubi być nazywany imionami wymyślonymi przez ludzkość. Główny bohater przeżywa coś, czego jeszcze nigdy nie doznał, co doprowadza go niejako do szaleństwa i zaprzestania wampirzych praktyk.
Jak zwykle nie zawiodłam się, powieść zdecydowanie jest ciekawsza niż późniejsza „Pandora”. Może to ze względu na głównego narratora, Lestata, którego kocham odkąd zobaczyłam pierwszy raz „Wywiad”, a potem przeczytałam „Wampira Lestata”. Jego arystokratyczny język bogaty w ozdobniki, emocjonalność, wybuchowość, to cechy, które czynią go nader interesującą postacią. I nawet jeśli Lestat jest krwiożerczym zabójcą czerpiącym przyjemność z wysysania krwi, zadufanym w sobie, przepełnionym samouwielbieniem dandysem, to bez słowa sprzeciwu poddałabym się jego woli i urokowi. :)

2 comments:

  1. Co prawda Rice nic nie czytałam, ale po zobaczeniu Lestata w Wywiadzie tez go bardzo polubiłam x3
    Hmmm może poproszę moja Yu o pożyczenie? ...

    ReplyDelete
  2. Lestat to na pewno ciekawa postać :) Rzeczywiście interesujące podejście do religii, pewnie Kościół Katolicki ja przeklął za tą powieść :P

    ReplyDelete